Nowy silnik czy cała Yamaha

Niedawno kupiłem Yamahę DT 80/50 pomimo kilku wad sądziłem że to niezła okazja bo nabyłem ją za 2000 zł . Mimo że zarejestrowana nie chętnie jeździłem nią po ulicy ze względu na niedziałającą elektrykę. Po kilku dniach od zakupu zepsuł się kopniak i Yamaha odpalała tylko ''na zapych''. Postanowiłem oddać ją koledze który grzebie w motorkach od lat i jest bardziej ogarnięty niż ja. Po rozkręceniu silnika okazało się że to kompletny śmietnik. Zębatka przyspawana do wału , a półksiężyc nie miał właściwie jak złapać zębatki bo miała takie luzy, że uciekała ona w lewo i w prawo. Okazało się też że w silniku nie było ani kropli oleju . Silnik został ''poprawiony'' i zalany olejem lecz po paru minutach wszystko uciekło. Kolega powiedział że trochę go poklei aby Yamaha mogła tymczasowo jeździć.

Rozwiązanie to jest tylko na chwilę, ponieważ gdy tylko silnik się zepsuje nie ma już czego ratować.
Mam teraz dylemat, bo nie wiem czy kupić nowy silnik w dobrym stanie, czy nową Yamahę w dobrym stanie lecz bez papierów i bawić się w przekładanki (plastiki też są brzydkie i odrapane) i zrobić jedną dobrą a drugą rozpieprzoną bez papierów i ją sprzedać?

Plastiki zawsze można odnowić, poza tym ciężko w endurakach o dobrą kondycje plastików w takich rocznikach jakie mają detki. Ja bym zrobił silnik, troszkę odnowił całość detki i sprzedał za ciekawą sumkę, a potem uzbierał na 125.

Dzięki za radę pozdrawiam

Wrzuc jakies zdjecie tego co kupiles, nie chcesz ramy sprzedac ?

Wysłane z mojego HTC Desire 610 przy użyciu Tapatalka

Yamaha obecnie wygląda tak jak w ogłoszeniu - https://sprzedajemy.pl/yamaha-dt-80-do- ... nr45265827
Ramy nie chcę sprzedawać bo na razie wszystko jakoś chodzi. Będę powoli szukał jakiegoś silnika