Sytuacja wyglada tak: zimna Yamaha odpala bez problemu, powiedzmy na dotyk. Po zrobieniu pewnej trasy ok 20km wylaczam, ide cos zalatwic (max 15min) wracam, silnik jeszcze cieply, kranik, ssanie, sprzeglo, wciskam rozrusznik i wtedy slychac że rozrusznik kreci, ale nie może zalapac zeby zakrecic silnikiem (troche takie gluche jest to krecenie), po kilku próbach, czasami pojawiaja sie tez jakies trzaski. Co ciekawe, jak poczekalem jeszcze jakies 30 min, to juz krecila normalnie i za drugim, czy trzecim razem odpalila, z tym że jedynka dosyc ciezko weszla z trzaskiem (potem juz biegi chodzily elegancko). Kilka razy juz taka sytuacja sie zdarzyla wiec pytam. Jak ktos ma jakis pomysl to zapraszam.
(Yamaha DT125x, 2006r. Odpalana na rozrusznik; bez kopa)