Witam. Nie wiem czy to dobry dział na ten temat, wydawał mi się jak najbardziej zbliżony. Pacjent to Kawasaki KMX 125 z 1997 roku, który jeździ bez remontu ok 5 lat, z 4 tys ma zrobione, jestem trzecim właścicielem który lata na nim bez awarii. Od początku jest do niego lany olej mineralny, najpierw jakieś gówno ze stacji a od ok 3 lat czerwony olej castrola mineralny do 2T. Chciałbym się przesiąść na coś bardziej dedykowanego temu silnikowi typu Power 1 2T, no bo nie ukrywam nie dość, że jest katowany w terenie to strasznie dużo wypluwa tego oleju. Cały wydech jest zaj*bany na czarno a po zgaszeniu silnika z rurki w tłumiku przepalony olej leci jak z baniaka i nie można normalnie postawić moto chociażby na chodniku bo od razu jest czarna plama. Po odkręceniu manetki chmura, a koledze jadącemu za KMXem pluje kropelkami oleju w google. Jestem pewien że i tak grubo ma zwiększoną dawkę, ale chce odłączyć dozownik bo trochę się boję, że się zatnie no i nie mam ochoty bawić się w jego ustawianie, żeby czegoś nie zepsuć. Ludzie w internecie piszą, że przy przesiadce po takim przebiegu z minerala na syntetyk, syntetyk wyczyści strasznie silnik który może się rozszczelnić co się równa zmniejszonej kompresji bądź rozpuszczony nagar pozaciera łożyska, a w tym wypadku tego nagaru musi być w c*uj przy takiej dawce oleju. Był ktoś w takiej sytuacji? Czytałem jeszcze, że można powoli najpierw półsyntetyk i jak nic nie będzie się działo to potem dopiero full albo, żeby ściągnąć głowicę i wyczyścić tłok z nagaru. Znajdzie się ktoś do pomocy ?

halo halo pomoże ktoś ?

Lej syntetyk, nie słuchaj durni.

od razu ?

Tak....