Gubienie iskry podczas jazdy?
: 05 cze 2023, 20:46
Mam taką dziwną sytuację, podejrzewam uszczelkę pod głowicą, ale wolałbym się upewnić, bo w zeszłym sezonie miałem ogólnie problemy z gubieniem iskry, myślałem, że sobie z tym poradziłem bo zrobiłem jeszcze kilka jazd i niby wszystko było okej.
W tym sezonie raz pojeździłem z żoną, to wiadomo z plecakiem trochę spokojniej, wszystko było idealnie (oprócz wyrzucania płynu do zbiorniczka wyrównawczego). Dzisiaj wyjechałem sam, więc i dynamiczniej i po około 4km DT robi to co w poprzednim sezonie jak gubiła iskrę, czyli Buuuuu przy odkręceniu manetki, ale jednocześnie delikatnie na nią reaguje, bo nie wkręca się wyżej, ale jakoś jedzie, a nie tak jak bym zupełnie puścił manetkę. W momencie zatrzymania moto gaśnie całkiem, daje jej chwile, odpala i jedzie całkowicie normalnie.
Sytuacja powtórzyła się kilka razy i za każdym razem dopóki nie stanę i nie wyłączę i włączę zapłonu to silnik do żywych nie wraca, z kolei po ponownym odpaleniu idzie tak jak powinna iść.
Gaźnik wyczyszczony, wyregulowany. Czemu strzelam na uszczelkę pod głowicą? Wywala mi płyn do wyrównawczego i ogólnie się dosyć grzeje (na czerwone pole nie wchodzi, ale trzyma się tuż przed nim przy mocniejszej jeździe)
Pytanie czy moja teoria, że silnik dostaje oprócz benzyny jeszcze płyn i dlatego tak świruje może być trafna? Czy może to kwestia gdzieś w elektryce? Jakiś moduł?
Uszczelkę pod głowicą po remoncie wymieniałem co około 500-1000km, bo wywalało, w końcu zrobiłem ja na Victor reinz reinzosil i od tego momentu od jakichś 3000km miałem spokój, a teraz znowu wywala płyn do wyrównawczego. Pytanie czy to może mieć jakiś związek z tym przerywaniem?
W tym sezonie raz pojeździłem z żoną, to wiadomo z plecakiem trochę spokojniej, wszystko było idealnie (oprócz wyrzucania płynu do zbiorniczka wyrównawczego). Dzisiaj wyjechałem sam, więc i dynamiczniej i po około 4km DT robi to co w poprzednim sezonie jak gubiła iskrę, czyli Buuuuu przy odkręceniu manetki, ale jednocześnie delikatnie na nią reaguje, bo nie wkręca się wyżej, ale jakoś jedzie, a nie tak jak bym zupełnie puścił manetkę. W momencie zatrzymania moto gaśnie całkiem, daje jej chwile, odpala i jedzie całkowicie normalnie.
Sytuacja powtórzyła się kilka razy i za każdym razem dopóki nie stanę i nie wyłączę i włączę zapłonu to silnik do żywych nie wraca, z kolei po ponownym odpaleniu idzie tak jak powinna iść.
Gaźnik wyczyszczony, wyregulowany. Czemu strzelam na uszczelkę pod głowicą? Wywala mi płyn do wyrównawczego i ogólnie się dosyć grzeje (na czerwone pole nie wchodzi, ale trzyma się tuż przed nim przy mocniejszej jeździe)
Pytanie czy moja teoria, że silnik dostaje oprócz benzyny jeszcze płyn i dlatego tak świruje może być trafna? Czy może to kwestia gdzieś w elektryce? Jakiś moduł?
Uszczelkę pod głowicą po remoncie wymieniałem co około 500-1000km, bo wywalało, w końcu zrobiłem ja na Victor reinz reinzosil i od tego momentu od jakichś 3000km miałem spokój, a teraz znowu wywala płyn do wyrównawczego. Pytanie czy to może mieć jakiś związek z tym przerywaniem?