
Powiem tak, yamahę kupiłem za grosze... to było padło, nawet stacyjki nie posiadała, cylinder do wymiany, dyfuzor jakby ktoś młotkiem przypier**** do tego lakier pozdzierany... ogólnie to jedna wielka kupa. Zacząłem ją remontować. W serwisie rozwiercili mi kartery, zamontowali ten oto gar malossi 100cc, pomalowałem ją żeby przyzwoicie wyglądała a nie jak zabytek, powymieniałem takie pierdoły jak klamka hamulca, sprzęgła itp, kumpel zamontował mi stacyjkę i zrobił całą elektrykę. Chodzi mi o to, że nie wiem czy opłacalne jest takie tuningowanie, bo chce tą yamahę sprzedać za rok i kupić jakiegoś ktm 250. I tu się pojawia właśnie ta magiczna granica, której nie chce przekroczyć, żeby podczas sprzedaży nie być stratnym a zarobić na niej. Chcę też mieć dobre osiągi, żeby przygotować się na większą pojemność. Nauka stuntu, śmiganie po lasach. Rozumiesz chyba o co mi chodzi Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości