Witam.

A więc dzisiaj poskładałem do kupy swoją DT. Przed przejażdżką DT chodziła koło pół godziny na luzie. Potem podczas przejażdżki przeciągnąłem ja na 4 powyżej 6 tyś. obrotów i lekko chwyciło mi tłok. Zatrzymałem się, odpaliłem i pojechałem dalej jak gdyby nigdy nic. Po jakich 2 kilometrach zaczęło dziwnie niby to piszczeć, niby dzwonić ale tylko pomiędzy 4 a 5 tyś obrotów. Najgłośniej to słychać gdy się siedzi na moto. Jak się schylę to niby słychać to mniej. Miał ktoś z was podobny przypadek? Mam się już bać remontu?

Może pierścionki dzwonią.

W jakimś stopniu na pewno dzwonią ale to raczej nie to. Sam fakt że te piski/dzwonienia słychać od 4 do 5 tyś obrotów nie daje mi spokoju..

Jak chwyciło Ci tłok? Może to sprzęgło piszczy, u mnie sprzęgło gwizda

Może być taka opcja że złamał się pierścień i dzwoni sobie Spróbuj na początek zdjąć dyfuzor i sprawdzić przez kanał wydechowy, jak nic nie będzie widać to rozbieraj cylinder.

Pół godziny na biegu jałowym ?

Enduros70 pisze:Pół godziny na biegu jałowym ?

Tak..

Co do tego dźwięku to zdjąłem dzisiaj głowicę, żeby zajrzeć do gara. Moim oczom ukazał się taki oto widok:




Te widoczne ślady ukazały się jeszcze w zimie przed remontem zaraz po odpaleniu na świeżo założonym cylku.. Nie są one w żaden sposób wyczuwalne lecz nie wiem czy mam się ich bać czy to po prostu przez jajowatość tłoka..

Wracając do tego nieszczęsnego dźwięku/jęku Wydobywa się on z okolic obrotomierza. Podejrzewam, że lekko się już przyciera. Dużo jest zabawy z rozbiórką tego obrotomierza?

Obrotomierza, tzn z zegarów? czy od miejsca na linkę obrotomierza w silniku?

Od strony zegarów..