Cześć,

Moto stało około 3-4 miesiecy, bez gaźnika(króciec od membrany nie był zakryty, wiem, błąd). Kilkanaście prób odpalenia i nic, gdzie normalnie przed przerwą paliła za pierwszym razem. Iskra jest, świeca zmieniona i nic. Paliwo dopływa. Kompresja jest. Gdzie mogę szukać przyczyny? Dziś wyczyszczę jeszcze gaźnik, ale wątpie żeby to była Jego wina, ponieważ mam filtr paliwa.
Jakieś propozycje?

Zalej w cylinder paliwo i zobacz czy odpali

Odświeżę temat bo detka stała nietykana przez brak czasu i troche chęci.

Yamaha DT 125, 91 rok, nie odpala.

- Jest iskra
- Paliwo dobrze dopływa do gaźnika (jak odkręce śrubę dolną od pływaka to leci ciurkiem)
- Pali jak zaleje bezpośrednio przez świecę
- Pali jak psikam czymś łatwopalnym do airboxa
- Odkręciłem i sprawdzałem całą ścieżkę od baku do cylindra. Króciec z membraną odkręcone, odwróciłem na wszelki wypadek listki w membranie. Nawet dałem delikatną warstwę silikonu na uszczelki, czego nie jestem fanem, żeby mieć pewność że nie ma lewego powietrza. Gaźnik czyszczony 2 razy. Pod sprężonym powietrzem i w myjce z mikrodrganiami.
- W akcie desperacji popsikałem całą drogę od łączenia się cylindra z króćcem ssącym do gaźnika olejem łatwopalnym w razie jakby nadal mogło zassysać powietrze z zewnątrz, ale wciąż nie odpala.
- Jest łatwo wyczuwalny ciąg ssący w airboxie

Gdzie może leżeć wina? Może uszczelniacze na wale odmówiły posłuszeństwa? Może otwierać górę i sprawdzić pierścienie na tłoku? Jakieś pomysły?

Jak go odpalisz po zalaniu to pracuje prawidłowo ?

Jak go odpalę zalewając benzyne bezpośrednio przez głowicę czy też psiknę plakiem przez airbox to wchodzi od razu na maksymalne obroty. Nie wiem jak się zachowuje do 3 sekundach, bo serce mi pęka jak przy takim zimnie od razu ma taką prace. Wyłączam wtedy zapłon, ale jak np wyłączę zapłon i włączę po sekundzie to nie gaśnie, tylko wkręca się znów na maksa. Mam nadzieje że zrozumiale pisze

a co do linki gazu czy się nie zacięła to jesteś pewien? jak odkręcasz manetkę na 0 to powinieneś np słychać stukanie o śrubę regulacji wolnych obrotów.

Mógł się uszczelniacz na wale rozlecieć.

Tak właśnie myślałem, ale też dziwne żeby uszczelniacze proxa padły po roku