Witajcie. Cel jaki sobie postawiłem to odbudowanie tej Yamahy do stanu używalności.
Yamaha Dt 125 Lc2 z YPVS, rok produkcji 1986, przebieg 30tyś, stała 20 lat, wczoraj zagadała pierwszy raz od tamtego czasu. Mieszankę zalałem bo w zbiorniczku na olej 2t była substancja przypominająca galaretkę. Silnik pochodził 10 sek, ładowanie jest, światła są, sprzęgło się rozkleiło(tarcze były sklejone), biegi są, komplet kluczyków i dokumenty. Motor przypadkiem kupiłem w Szwajcarii.
Z braków to owiewka chłodnicy i prawy boczek, tylny chlapacz i lapma. Kierunki mam ale założę inne te są brzydkie a na oryginale mi aż tak nie zależy.
Zastanawiam się nad plastikami. Czy sa malowane fabrycznie czy ktoś to malował? Myślałem nad dokopaniem się do białego i wypolerowaniu plastiku, ewentualnie jakiś kolor ale nie wiem jak z trzymaniem się lakieru na owiewkach.
Rama i reszta gratów pójdzie do piachu i w proszek, na czarno, wahacz i golenie na srebrno, obręcze i kierownica na złoto. Tłumik piaskowanie i potem żaroodporna czarna farba.
Silnik muszę rozebrać, uszczelniacze i łozyska do wymiany, pewnie tłoka tez trzeba wymienić, niby kompresja jest ale jak już robić to dobrze.
Siedzenie było zapuszczone masakrycznie, ale udało mi się go doprowadzić do stanu bdb, nie ma przetarć i peknięć.
Co dalej wyjdzie w praniu. Jeśli macie jakieś ciekawostki związane z tym modelem piszcie śmiało. Może jakies patenty usprawniające jego działanie?