Powiedzmy, że chce spokojnie wyprzedzać

Powiem tak, yamahę kupiłem za grosze... to było padło, nawet stacyjki nie posiadała, cylinder do wymiany, dyfuzor jakby ktoś młotkiem przypier**** do tego lakier pozdzierany... ogólnie to jedna wielka kupa. Zacząłem ją remontować. W serwisie rozwiercili mi kartery, zamontowali ten oto gar malossi 100cc, pomalowałem ją żeby przyzwoicie wyglądała a nie jak zabytek, powymieniałem takie pierdoły jak klamka hamulca, sprzęgła itp, kumpel zamontował mi stacyjkę i zrobił całą elektrykę. Chodzi mi o to, że nie wiem czy opłacalne jest takie tuningowanie, bo chce tą yamahę sprzedać za rok i kupić jakiegoś ktm 250. I tu się pojawia właśnie ta magiczna granica, której nie chce przekroczyć, żeby podczas sprzedaży nie być stratnym a zarobić na niej. Chcę też mieć dobre osiągi, żeby przygotować się na większą pojemność. Nauka stuntu, śmiganie po lasach. Rozumiesz chyba o co mi chodzi

Za niezbędne uważam zamontowanie nowego gaźnika i dobór odpowiedniego układu wydechowego pod tą pojemność, bo kto kupi potem taką yamahę z dojeb*** kolankiem i z małym gaźnikiem za spore pieniądze, za które mam nadzieję uda mi się ją sprzedać. Za przekroczenie granicy póki co uważam bajery typu sportowy wariator, mocniejszy wał korbowy itp nie wiem czy cena którą przeznaczam na tuning będzie adekwatna do osiągów które mógłbym uzyskać. Dodam, że yamaha jest z 1997 roku.